Tren kornika
Teraz Zbyszku mogę ci coś powiedzieć
nie będzie to męska rozmowa
(jak wiesz zawsze twierdziłem że męstwo to
anachronizm)
ale kilka wyznań
których mam nadzieję
nikt prócz nas nie usłyszy
Tak do końca nigdy nie rozumiałem twych
wierszy
pisanych językiem
wysublimowanych transpozycji
progresji metafor
starannie dobieranych zmian dynamiki
dźwięczących spod czarnego atramentu
dobitnych akcentów na kolejne sylaby od
końca
areté Sokrátes aléthia
Nie rozumiałem też pulsu twego serca
szczerego potoku niezmordowanej krwi w
żyłach i tętnicach
docierającego do wszystkich tkanek twego
ciała
różne rzeczy można pisać wiem doskonale
i mi kilka razy zdarzyło się uderzyć w
wysokie tony o honorze
ale żeby jeszcze tak żyć
zadziwiałeś mnie nawet powiem
przerażałeś
Przede wszystkim nie rozumiałem
doskonale wyczulonych
zmysłów powonienia i smaku
które odradziły ci napić się z nami
wódki
Nie musiałeś nazywać mnie
oszustem
Na szczęście już milczysz
twe palce martwo leżą na aksamitnym
posłaniu w trumnie
twe palce nie dobędą już liry
a tembr twego głosu będzie obijać się
o kraty mury okładek Wierszy wybranych
nie sądzę żeby mógł uciec
dzisiaj jest to więzienie doskonałe
raczej mało kto tam zagląda
Uważam że dla dobra sprawy
dla dobra demokracji tolerancji i
postępu
wyzwolenia człowieka ze staroświeckich
przesądów i ograniczeń
należy uciszyć kilka z nut które nie dały
się zakneblować
muszę usiąść i wyczyścić parę stronnic w
twym życiorysie
by nikt nie poznał że owe nuty są twoje
mam pół miliona nakładu w poniedziałek
chyba się uda
W sumie to nasze pożegnanie
bo jeśli historię piszą zwycięzcy
to faktycznie umarłeś
jeśli jednak istnieje królestwo bez
kresu któregoś bronił
- - -
Tak czy owak
nigdy się nie spotkamy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.