Tryptyk róż
Tryptyk róż
Róża czerwona
Ozłocony wschodem karmin
Stulonych warg w nieśmiałości
Roziskrzyły krople rosy.
Ponętny aksamit płatków
Wabi swą delikatnością
Rozchylając obiecuje
Kwiat w rozkoszy aromatu.
Spijając oczami piękno
Otulam woniami umysł.
W rozgorączkowaniu pragnę
By moment uniesienia trwał
Jak finał zanim kurtyna
Płatków przekwitłych opadnie
I cierń ukłuciem zawoła
Czas, by nie lenił się w drodze...
Róża biała
W lśnieniu księżyca zabłysła
Mrok gwiazdą znacząc wyraźną.
Jak nagość Twoja w ciemności
Oko ku sobie kieruje
By szukać barwy, w zachwycie
Tęczą woni nasycony.
Słonce rankiem zaróżowi
Lice blade z niewyspania.
Dzień kolorami zapisze
Kładąc ich cienie na płatkach
Ulotne jak myśli w słowach.
Wnętrze bieli złoto kryje
Nim płatki śniegiem opadną
Jeszcze raz zabłyśnie oko
Pięknem kwiatu urzeczone.
Róża żółta
W barw uroczystym przepychu
Zapowiedź ciepła rozkwita.
W świętym momencie wieczoru
Poblask czerwony zapala
Gasnący promień ostatni.
Wpatrzony z miłością w Ciebie
Do rąk Twych wkładam ukryte
Pragnienie miodu słodyczy,
Pragnienie bogactwa doznań,
Głód ciepła w bólu istnienia.
Cudowne iskierki w oczach
Zapala róży odbicia
Tulonej do warg czerwieni.
Komentarze (1)
Cudownie napisane, pozdrawiam