Trzech
W dzielnicy Zamyśleń Wieczornych,
w pejzażu ulicznych lamp,
szedłem, od Światła do Cienia -
bard nocy, uliczny super tramp,
w drodze do Nieistnienia.
Cień - mój znajomy z Nostalgii,
na Smutnej, gdzie ławka drewniana -
ze Światłem przysiadł by spocząć.
We trzech zostaliśmy do rana -
by dzień jaśniejszy rozpocząć.
Ja - zakochany, jak sztubak -
Światłu wyśpiewam powody,
by świecił na mojej wyprawie -
przez życie - bo jestem niemłody,
a Cień zajrzał w oczy mi prawie,
śmiejąc, śmiejąc się w kułak.
Komentarze (18)
i się śmiej tak jak ja się śmieję .. dnia każdego
tylko wewnętrznie czuję się młody .Dobranoc fajny
wiersz .
JEST WIERSZ!
Świetny wiersz.Niech się śmieje.Miłość zawsze jest
piękna,bez względu na wiek.Pozdrawiam.