W trzech kroplach
Namiętność zamieniła w popiół
Me zaczerniałe już od dawna serce
I tylko żółć goryczą
Przez resztki wypalonych żył
Mój umysł przepala.
Od niechcenia spojrzałem w kroplę swojej
krwi
I ujrzałem oblicze cudowne
Lecz szybko się ulotniło
Jak promienie słońca oślepiając mnie przy
tym.
Jeszcze raz ujrzeć ten uśmiech.
Tylko jak?
Jeszcze jedną kroplę uronić wystarczy.
Teraz wyraźniej zobaczyłem to oblicze.
Jej włosy jak aksamit najwyższej jakości
Twarz jej piękną okryły
A jej uśmiech tak delikatny
Niezwykłym spokojem mnie napełnił.
Dotknąłem kropli bezwiednie
By oczy jej odsłonić
Niszcząc jedynie okno na świat marzeń
odległy.
Roniąc kolejne zwierciadło
Ujrzałem jej oczy
Które jak otchłań mnie wciągnęły.
Zasnę by być może w snów krainie
Tą postać odnaleźć
I rankiem wiedzieć gdzie jej szukać.
Mgliste pojęcie już mam kim ona być może
Jednakże jeśli to ona to już wiem
Że próba będzie ciężka
I nie mi pisane jest zwycięstwo...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.