O trzeciej nad ranem
K... twoja mać
Ty Ch... Ty K...
K... twoja mać
Ty Ch... Ty K...
K... twoja mać
Ty Ch... Ty K...
O trzeciej nad ranem wyszedł z
domu rozpędzić ich na cztery wiatry.
- Dobrodzieju poratujesz?
- Nie po to tu przyszedłem.
- Ja cię znam z Królowej Jadwigi,
przyjeżdżałeś tam po pieniądze z drugim
dużym — pamiętasz — to ty mi powiedziałeś,
że Casablanka to nie tylko burdel w
Krakowie — poratujesz?
włożony do otwartej dłoni brązal zaciśnięty
niklem
poderwał do lotu wymiotującą łzami zapitą
szczerość
Babilonem rozpuszczone włosy już nie
wzbudzały pożądania
O trzeciej nad ranem wyszedł z
domu, by nie zapomnieć.
Komentarze (7)
Życie na gorąco, od mrocznej strony...
Świetnie!
ooo...żesz K... twoja mać
pozdrawiam :))
Takie treści widzę jako kolejna strona opowiadania o
rzeczywistości, smutnej rzeczywistości. Od wierszy
oczekuję zupełnie czego innego.
Mocne, gorzkie, jak gorzka żołądkowa pita w bramie.
Ja tu nie przyszedłem komentować ten wiersz.
Chciałem powiedzieć - że kocham takie pisanie - no,
nic nie poradzę
- tak już mam.
Wielkie gratulacje
Przykra scena.
i jak tu nie skomentowac tego wiersza...
Pozdrawiam,