Trzynaście róż w bukiecie
Anastazja jako dziecko była nieco
dziwna.
Nauczyciele mówili - dziewczynka
zamknięta w sobie, inteligentna,
nad wiek poważna. I że może trzeba
poświęcać jej więcej uwagi.
Podkreślali - dawać dużo miłości i
ciepła.
Więc dostawała. O(d)znaki rodzicielskiej
troski
klaskały rytmicznie, w miejscach
niewidocznych
paliły wstydem. I podszywały strachem przed
najgorszym.
Pamięta ręce matki w swoich włosach,
szarpanie, kosmyki na podłodze,
drewnianą rakietę do badmintona
bezlitośnie połamaną. Nawet tak bardzo nie
bolało.
Anastazja gdy dorosła, dość pospiesznie
wyszła za mąż.
Nie musiała. Facet dobry, mądry, czuły.
Przede wszystkim - nie uznawał
bicia ani wyzywania. A to było takie ważne,
najważniejsze.
Tak uciekła w inny dramat.
https://www.youtube.com/watch?v=AYOis02tujI&nohtml5=Fa lse
Komentarze (64)
życie jest okrutne...
ale nie żyjąc nic by ludzie nie przeżyli.
Pozdrawiam serdecznie
Piękny, smutny wiersz Aneczko.
Aż serce załkało:(
Dobrej niedzieli! Dziękuję!
Pozdrawiam serdecznie:)))
Piękny wiersz, smutny. Ale taka jest prawda, tak bywa
czasem w życiu.Serdecznie pozdrawiam
Smutny życiowy przekaz, pozdrawiam pięknym miesiącem
:))