Twe dłonie
Dziesiątkowy system nie jest dla nich
wzorcem!
Czy przypadek tak zrządził? Pod losów
znalazł korcem?
Bo było wygodniej, chwytliwiej,
bezpieczniej?
Bo był wyklinany, ten co mniej miał lub
liczniej?
Nie mają z rachunkiem wcale nic do
spółki,
chociaż w pewnym wieku muszą pójść do
szkółki.
Wyrwane z twardych ławek do tablic
maluchy,
kasowałyby pałę, gdyby nie te zuchy.
Jest ich dziesiątka, dziesięciu jest
braci.
Każdy odmienny, lecz nawet jeśli, to są jak
konfraci.
Każdy jeden, czy z dziesięciu lub i
pięciu,
ma powinność wspomagać pozostałych
dziewięciu.
Tylko dłubać w nosie można w pojedynkę,
bo nie wejdą dwa gdzie jeden nie
proszony.
Jeśli zaś choć jeden brudem jest
zroszony,
musi błagać innych o pomocną chwilkę.
Co o nich jeszcze? Czasem są dobrzy,
częściej okrutni.
Są malowaniem krase, lub od wysiłku koloru
szarego!
Bywa, unoszone na dowód kłamstwa
wierutnego.
Bywa, obiecujące cnoty, nieznane żadnemu z
trutni!
Pomnożysz spis ludzi, jak mędrzec, przez
dziesięć,
nie wyjdzie ci suma, bo będzie fałszywa.
Choć dziesięć ma każdy, kiedy jako
dziecię,
to jednak los srogi nieraz je urywa!
Niektóre wprost niby dzieła Wszechpana
udane,
inne mniej trafione, mniej dopracowane.
Te lepsze, to jak smukłość w ciało
przyodziana,
wabiące zwinnością, jak doczesna rozkosz
przyrzekana.
A Twoje? Górna półka! Kto nie wie, niech
słucha!
Dotyk jak aksamit? Nie! Puszek dojrzałej
brzoskwini!
Czarodziejska różdżka, poproś, a wyczaruje
ducha.
Ze wszech są miar godne Agnes, ichnej
gospodyni!
To figlarny hufiec, z pazurkami jak w
klejnoty zdobnych,
co jak barwne kwiaty wieńczą łodyg
szczyty.
Są pełne przekory, zmilczania obietnic już
danych,
mimo że w sercu „jego” są jakby
w głazie ryty?
Daj raz jeszcze spoglądnąć na obłość Twych
dłoni,
bo brak takiej mocy, która tej radości
wzbroni!
Trzeba je uwiecznić ..... lecz tylko Dürer
mógłby sprostać
zadaniu, żeby odtworzyć na płótnie ich
postać!
W.
2004-04-30 23:04
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.