Twoja narkomanka...
Czuję się nie sobą
Złap mnie za dłoń
Bo sama nie dam rady
Kierować swoją krwią...
To wszystko do granic
Możliwości smutne
I szczęśliwe bezgranicznie
Tak puste i sztuczne...
Jestem twoim narkomanem
Zrób ze mnie co zechcesz
Tylko daj to co potrzebne
By przeżyć tej nocy ciemnej...
Szukam antidotum
Pośród wulgarnych łez
Lecz bogini zbyt daleko
Więc znów żebrzę o śmierć...
Dźwięk nieistniejącego słońca
Przygnębia i zabija
Obudź pocałunkiem swoim
Bym znów w pełni odżyła...
Pozwól mi się cieszyć
Póki czar ten nie pęknie
Złap dłoń i biegnij
Tam gdzie wzrok nie sięgnie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.