Twoje przybycie
Zimno i chłód przenikał wszystko w okół.
Otworzyłam drzwi, a tam słońce się do mnie
śmiało.
Zaprosiłam do domu, zapanował głęboki
spokój.
Tylko to słońce tak bardzo, tak bardzo
grzało,
Tak bardzo, że palić zaczęło.
Więc poprosiłam by przybył wietrzyk
łagodny,
I przybył. Muskał me włosy, chłodził mą
duszę.
To nowe pragnienie poczęło,
Pragnienie, które sprawiało, że człowiek
był głodny, tak głodny...
O łyk wody, łyk wody błagałam,
A ty dałeś mi jej bezmiaru.
Ze szczęścia łzy nie zatrzymałam.
I nie ma już suszy, nie ma już chłodu,
Nie ma tez pragnienia.
Jest spokój, miłość i stan ukojenia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.