Twórczość pełza przez pustynię.
Znów atrament płynie
jak rzeka rwąca, po papierze się wije.
W korycie alfabetu kłębi się i spienia
długim nieskończonym,
słów rzędem bez znaczenia.
Trochę miłości odrobina,
niewielka część złości, czy fragment
wybaczenia.
Rymem prostym lub słowem
niechlujnym z rzadka
zgrabnie zaplecionym.
Wyrwany z koryta rzeki, wyrzucony przez pęd
sens w bełkocie, piętrzy się na
śmieciach.
By jałowe zwolnić w swym nurcie siły
niosące treści pół kaleki.
Ukąsić może, lub solą posypać rany, czasem
i ukoić, oraz słownym miłym zagaić.
Lecz w pełni swej głębi pustawe z echem
tylko treści bez znaczenia i refleksji z
natchnienia lichego wylewane wieści.
Proszek i liście suszone, zwinięte z
domowej recepty po żyłach wstrzyknięte,
czy na pożywkę myśli, chleb przelewany
niebieskim winem, co twarz w bólu wykręca,
z nadzieją, że twórczość orzeźwi.
Krąży jedynie jak sęp nad własnym ciałem,
strzępem już prawie w pełni zanikłym, co w
ciszy tak umilkł niepojętej, zapadłej w
dole talentów ucichłych.
Przesunął palcem po skórze, hacząc na
każdej kości, czerwonej i chłodnej jak bywa
na mrozie, widok dłoni pomarszczonej i
wątłej, co puls traci w uścisku pióra, choć
dech jego niegdyś tak swobodnie myślą
twórcza unoszony, dziś w punkcie ustaje.
A gdyby to pióra na linie zawiesić,
bez kontaktu z ziemią i patrzeć z
zazdrością,
czuć ten spokój jak się z pustki zmienia,
sens bynajmniej tych próżni powolne
ukojenia.
A może czekać jeszcze z nadzieją, że się
zbudzi i ruszy z gracją po linijkach
tanecznie, w róże atramentu strumień
dziełem wypluje, z
pędem bez przystanku, co go w pracy
zgrzeję.
Potęga tego jak okruszek drobny, karmi na
krótko swe ciele, lecz głód obrazem
fragmentu ludzkiego, nakarmi z trudem
choćby i samego siebie.
Bunt tej ciszy tak niewinnie urodzony,
zbrojnie, szarżą, szturmem, wielką
walką.
Tlen odcina słabej duszy, nikły talent
jeszcze głuszy.
Następuje twórcze cięcie, na pustyni nową
suszą, wyrok zapadł już na wstępie w dawno
martwym atramencie.
2021.07
Komentarze (6)
aha - zapomniałam dopisać, że tu =
"Tlen odcina, słabej duszy, nikły talen jeszcze
głuszy." jest literówka, uciekło "t" = talent.
I wg mnie to interpunkcja winna być poprawiona.
Ano tak to już jest. Raz się czujemy poetami, za
chwilę zupełnie nikim; jak w pogodzie - słońce i
deszcz, jak w życiu - na wozie i pod wozem. Taką
normalność musimy akceptować, bo tylko nam się tak
wydaje, że inni są "tylko szczęśliwi".
Piękne, smutne lecz piękne.
Oby poecie jednak nie wysechł atrament doszczętnie
lecz zapełniał białe kartki
Bardzo skondensowany,"naładowany" przekaz. Trudny.
Trzeba poddać się piszącemu i podążać za nim.
Niełatwe. Wartościowe.
Głos
Myślę, że nie jest aż tak źle, wystarczy dobrze
rozpisać stalówkę :)) pozdrawiam z uśmiechem :)
ciekawe rozważania na temat pisania wierszy.