Ty...
Wiersz napisalam dawno temu...Zestawiony jest na zasadzie kontrastu..bo wszytko sie zmienia..
Ty,który utulasz mnie do snu,śpiewając
miłosną kołysanke..
Ty, z którym ogladam zachody słońca,łącząc
wieczorne gwiazdy w jedną całośc....
Ty, który budzisz mnie dotykiem,dając
nadzieje na nowy dzień....
Ty, z którym maluję obrazy niewinności,
palcami brudząc swe ubranie...
Ty , który dajesz mi szczęście jakie chowam
głeboko w sercu...
Ty....przez ktorego budze sie kazdej
nocy,słyszac nuty miłosnej piosenki...
Ty...ktory przysloniłeś gwiazdy i słońce mi
zabrałes...
Ty....ktory jednym dotykiem zabiłes moja
nadzieje....
Ty....ktory palcami brudzisz nasz
obraz,probując zniszczyc portret
przeszłosci...
Ty....który dałes mi ból jaki chowam w
pudełku bez dna.....
Obecnie mogę podpisac sie jedynie pod pierwsza zwrotką wiersza ;) ale życie jest nieprzewidywalne.. Więc cieszę sie dzisiejszym dniem i tym pięknem , które dane jest mi poznawac i brac...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.