Ty...
Co jakiś czas znów tam jesteś...
Idę białym korytarzem w powietrzu unosi się
ten charakterystyczny sterylny zapach, a na
nogach szeleszczą niebieskie, foliowe
trzewiczki...
Mijam Ludzi... Starszych panów...
Niektórzy są uśmiechnięci...
"Oddział chorób wewnętrznych"...
Każdy wie jak jest naprawdę...
I w końcu dochodzę do "tych" drzwi...
Jesteś tam Ty i Twoje zwierzątko, które
powolutku chyba mi Ciebie zabiera...
Śpisz...
Ty tak... On nigdy nie śpi...
Śpisz tak spokojnie, że aż boję się Cię
obudzić...
...
Powoli otwierasz oczy...
Są dużo większe niż jakieś
kilka...kilkanaście miesięcy temu...
Chwilkę rozmawiamy...
Nie masz siły dłużej... Jesteś śpiący...
Zamykasz oczy....
Mówisz, że boli...
Zasypiasz...
Żyć? Nie mogę... Nie chcę... Nie potrafię...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.