Tyś jak czysta łza
Cudów prawico ma, tyś jak łza.
U szczytu góry ujrzeć rada
Jaśniejący blask.
Wciąż przenika zmysły tkliwe,
Zmącone nadzieją szczęścia nie mego,
Dosytu spełnienia Twego.
Cudów prawico ma, tyś jak łza.
Nierad mi dożyć dni chwały,
Póty uśmiech zagościć raczy
Na gorejących ustach Twych,
Póty w głębinach spojrzenia
radość wypełni jawę Twą skrytą.
Cudów prawico ma, tyś jak łza.
Zawiść przepełnia mię,
Osobliwość chorą.
Nie karz mię za te śmiałe zakochanie,
za nie niepewne rachowanie.
Moją niedolą, umysł mój jest.
Cudów prawico ma, tyś jak łza.
Wciąż spoglądam u podnóży gór,
Na szczyt jedynej jak wiosny pięknej,
Na Twe rozmarzenie,
Ocząt zapatrzenie,
Temperament osobliwy.
Cudów prawico ma, tyś jak łza.
Gotów schować się w cieniu pecha,
Przez piekło ogniste chadzać raczę,
Tyś z góry spoglądać, Z eden.
Wznieś mię w niebiosa,
Toć anioła możność jest wystarczająca.
Cudów prawico ma, jam Ci serce dał.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.