tytuł roboczy.
piętnaście długich chwil
z zepsutym zegarem.
nie chcę
czekać aż mnie minie stado dzikich zwierząt
i
nie chcę tracić czasu na deszczówkę...
z biegiem pięciu minut
oglądam własną próżność w tarczy słońca.
ziewam.
palę papierosa. i napełniam wannę.
ciepła woda nie usypia!
daję słowo i zrobię wszystko,
byle tylko siedem minut tak minęło
w mgnieniu oka...
tańczą linie
mambo
dyskretnie, niepewnie,
bo gorący zegar
znowu krzyczy.
zepsuł zegar bezmiar minut.
ziewam. to powinno być coś niezwykłego,
a nie jest.
może to ból mojej głowy,
albo ból zagadki mojej,
co się śmieje
kiedy nad nią ślęczysz.
dwie minuty zegarowe,
czyli czas mnie goni,
bo i tak już nigdy nie będzie tak samo.
tak się uczę żyć- tak jak ty
między minutami, bo wiem, że
inaczej skóra piecze,
gdy ich brak,
a inaczej, gdy ich w nadmiarze.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.