o poranku świetliście jesiennym..
korzystnie tak
wygląda miasto,
kiedy kłębią się bilbordy
na tle różowego poranka,
gasną resztki świateł
co pamiętają noc..
za zamazaną szybą autobusu
widzę jeszcze gołębie
dziubiące słonecznik
co wysypał się z kieszeni.
przed oczami zawirować mógłby
złoty liść,
ale przecież
tutaj nie ma drzew.
mokra trawa nie zastąpi oceanu..
autor
bzyk
Dodano: 2006-10-01 09:51:00
Ten wiersz przeczytano 1032 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.