Ubrana w smutek
Ubrana w czerń wracałam
niezmordowanie do przeszłości,
smutek ukryty pod powiekami
gromadził potoki łez.
Na wzniesieniu, pod brzózką
pozostało na zawsze
osiemnaście wspólnych lat.
W niepamięć odeszły dni bez
słów, pozostawiając piekący
ból zmarnowanych chwil.
Niewypowiedziane czułości
pokutowały nocami rozdzierając
nagromadzoną tęsknotę.
Wyciągane nocami dłonie
do siebie, zastygły
na próżno w bezruchu.
Wspólny dom, tętniący
życiem zamarł z przerażenia.
Roczny synek rozkładał
rączki szukając ciebie.
Mówili, że najlepsze lata
w małżeństwie - to te przed
ślubem i po śmierci.
Nieprawda.
Wciąż szukałam tego środka,
który zabrałeś ze sobą.
Nawet urodzinowy bukiet
czerwonych róż, pozował
tylko do zdjęcia.
czarnulka1953
29. 11. 2012.
Komentarze (5)
bardzo poruszający wiersz,a do tego dobrze napisany
Rozstania to szansa nowego kochania.
Smutny piękny wiersz...człowiek umiera a miłość trwa.
Pozdrawiam
Wiersz wielowątkowy, jak nasze życie
Pozdrawiam
Wiersz zyciem malowany,refleksyjny, wzruszajacy.
Pozdrawiam serdecznie.