Ubrane życie
Obiecuję,
że jak wstanę,
życie będę,
miał ubrane.
Że już w końcu,
tak bez blagi,
zaprzestanę,
bywać nagi.
Do tej pory,
sam przyznaję,
jak ten amor,
nagi wstaję.
Coś tam wisi,
coś się wije,
tak bezwstydnie,
sobie żyje.
Inni widzą,
(to dziecinne),
że mam ciała,
części zwinne.
Ale mnie to,
już nie cieszy,
mogę tylko,
nimi grzeszyć.
Lecz nad ranem,
obiecuję,
coś na siebie,
szybko wzuję.
By dostojnie,
i z honorem,
być dla innych,
piękna wzorem.
Komentarze (7)
Fajnie i z ukrytą prawdą.
Pozdrawiam :)
Że ci się coś mówisz wije
Masz na myśli pewnie szyje
A wierszyk jest atrakcyjny
Lecz co nieco abstrakcyjny:)))
Brawo- nie każdy potrafi mieć do siebie taki dystans.
stateczne toto... przeczytane ego roześmiane - dzień
udany
Pożyjemy, zobaczymy ...:)
Pozdrawiam serdecznie :)
Brawo dla peela za obietnicę... pozdrawiam serdecznie
Grand poczytałam trochę u ciebie.
Humor leciutka erotyka bardzo sympatycznie działają
na mola szarego smutnego dnia.
Potrafisz go przepędzić.
Pozdrawiam.