Uciekł mój logos
obym już zawsze miała swój logos!
Nie goszczę zwykłych myśli...
Zegar nieubłagalnie wybija godzinę
rozstania.
Dość bezskutecznego oczekiwania,
Które jest jak próżnia.
Ciężkie powietrze przygniata duszę,
Która nie może oddychać.
Wzorce zamazane...
Człowiek okłamuje człowieka!
Słów brak by opisać to wszystko.
Każdy dzień zaskakuje i rani,
Trudno w stal się zmienić.
Ołowiane każde słowo...
Dziurawi serce
Niczym pocisk idealnie skierowany - Kończy
piękno.
Znika ramka obrazu, a wraz z nią
Tło
Postacie
Pusto - brakuje życia,
Które uwiecznione pozornie było.
Zaczyna się nowa wędrówka duszy,
Która wałęsa się i obija, nie omijając
przeszkód.
Udaję się w męczącą podróż,
Która nie ma końca.
Zawiodłeś mnie Heraklicie!
Gdzie Twój logos?
Wszystko niezrozumiałe,
A miał być ustalony porządek.
Kiedy to właśnie jego brak...
Przygniata mnie piętno słów, czynów
Oraz
Cisza, której już dość...
Znów tylko
ona trwa.
Znikło to co miało być najważniejsze i
trwałe.
Gdzie ta wiara, nadzieja, miłość?
Pawle! Miłość miała trwać...gdzie dziś
jest?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.