Udręczenie
Hulał wiatr, na wielkiej ciemnej kopule
nieba migotały gwiazdy. Lśnił księżyc
zaglądając przez okno do pokoju,
wydobywając z mroku przydrożne drzewa.
Brzoza z podkurczonymi gałęziami aż do
ziemi, przypominała pochyloną staruszkę.
Ona, gdzieś po drodze w monotonnej
codzienności utraciła samą siebie. Wsparta
łokciami o stół, dała się porwać
falom pożądania i bólu, płynącego ze
wspomnień. Spod półprzymkniętych powiek
płynęły łzy. Płakała, bo pomimo usilnych
starań, cierpienia nie udało się wyrwać
z korzeniami. Wydawało się , że dwa lata
wystarczą, by ukoić rozpacz, ale tak się
nie stało. Był trucizną jej krwi, chorobą
duszy. Chciała powstrzymać natłok myśli,
wspomnienia roześmianych dni, kiedy
przyjmując pieszczoty, oddawała władzę w
jego ręce, a ciało było ujarzmione i
cudownie bezradne. Upłynęło dużo czasu, od
momentu kiedy czuła ciężar jego głowy na
swoim ramieniu, odkąd czuła dotyk jego
dłoni. Nie straciła zdolności kochania,
tak bardzo nadal pragnęła kochać i być
kochaną. Czuła dzikie oczekiwanie, namiętne
wołanie ciała, domagającego się, by przeżyć
to jeszcze raz. Przypomniała jednak jego
słowa, bardziej podstępne jak skrzypce, gdy
w głosie chrzęściły
kryształki lodu. Na krótką chwilę jej twarz
stężała pod wpływem udręki i nieznośnego ,
głęboko skrywanego bólu.
Potrząsnęła głową wprawiając całe ciało w
powolne drżenie. Była niczym zranione
zwierze zwalone z nóg ciosem
drapieżnika.
Ciemność wokół drwiła spojrzeniem mokrych,
bezsennych oczu. Zasnęła z głową i sercem
pełnym jego dopiero, gdy na skrawek nieba
wypełzał blady świt. Zapalał się ranek,
tłumiąc poświatę księżyca.
Tessa50
Komentarze (16)
Miłość jest jak nieuleczalna choroba...pozdrawiam
ciepło
Poza akapitem, który przesyłam posłańcem specjalnym,
resztę możesz przesyłać do redakcji.
Wiesz Teresko,że zawsze z ogromną przyjemnością
zaczytuję się Twoją piękną prozą...Potrafisz wszystko
tak ślicznie opisać w najdrobniejszych
szczegółach,super!!!Pozdrawiam serdecznie...
Każda z nas pragnie być kochaną! miło było poczytać
Tereniu!!
+++++++++
Pozdrawiam serdecznie :))
To prawdziwa udręka...to co było już minione i nie
wróci się.
Gdy nie można tego zrozumieć tylko ból i
cierpienie zostaje.
Przeurocza Tesso,
poruszasz dziś swoim słowem do głębi.
Pozdrawiam serdecznie:)
Witaj Tesso50:)" Nie straciła zdolności kochania,
tak bardzo nadal pragnęła kochać i być kochaną." -
jak każda z nas Tereniu:)) Ładnie napisane,
przeczytałam z wielką przyjemnością i zasłużony głosik
daję.
Pędzlem malowana poezja - super - pozdrawiam
Wzruszające opowiadanie. Cieplutko pozdrawiam +
zostawiam
... + ... :) .............
to straszne gdy nie można zapomnieć, dwa lata... a ona
ciągle nie potrafi żyć...
"Nie straciła zdolności kochania,
tak bardzo nadal pragnęła kochać i być kochaną"
Tereniu nie da się zapomnieć jedynej miłości, ona we
wspomnieniach wraca jak bumerang i budzi łzy
tęsknoty.Piękna lektura do poduszki - dziękuję i
pozdrawiam :)
Rewelacja!!!Pięknie dobrane słowa,które
powodują...dreszcze-pozdrawiam
"Była niczym zranione zwierze..." cierpienia
"środka".. tak ja to nazywam.. Piękna opowieść...
i bardzo smutna.
Siedze jak zaczarowana i nie wiem czy wiecej we mnie
wspolczucia,czy zachwytu.Przepiekna,wzruszajaca
proza.+++
Kiedy czytam coś takiego odejmuje mi mowę.