Ulotność chwili
Jeszcze niedawno...
Ostatnie złoto słońca kapie,
z gałęzi, w Parku Skaryszewskim.
Listopad szepcze niczym klakier,
pożółkłym liściom: „Będę tęsknił,
jednak czas opaść.” Chwila gorzka
wolnością mami, nęci lotem
(a czas gałęzie pragnie okraść,
za krzakiem przysiadł i chichocze).
Sroka złodziejka nie chce smakiem
obejść się, złota szuka skrzętnie,
podczas gdy ruda z wdziękiem skacze…
…i już jej nie ma. Kic, kic - przemknie.
W powietrzu ciepło jakże złudne,
wystrychnąć ludzi chce na dudka.
Jeszcze przez chwilę w szelest umknę.
Myśli odpłyną w jesień, w smużkach.
Komentarze (51)
U mnie dziś było pięknie, słonecznie. Jak w Twoim
wierszu wierszu, bardziej jesiennie niż zimowo.
pięknie z jesienną refleksją :-)
pozdrawiam
Listopadowa aura za oknem to i listopadowe ,myśli.
Piękny wiersz :)
--- ładnie słowem malujesz... gratuluję..
W ślicznym miejscu zatrzymany kadr.
Pozdro.
muzyka
teraz właśnie ciepło jest złudne ...wystarczy rąbka
uchylić ...a już Ciebie dopada i chichocze po
chwili...
Ładny liryczny wiersz...pozdrawiam serdecznie.
Pięknie!
Pozdrawiam Mariuszu :)
Bardzo ładna jesienna liryka. Miłej soboty:)
Kiedy patrzę przez okno, też odpływam w jesień ;)
Śliczne strofy Mariuszu.
Miłego popołudnia :)
dobrze jest znać mowę liści
Pozdrawiam serdecznie
Piękne korzystanie z ostatnich chwil jesieni w
wierszu...miłego dnia.
Pięknie, obrazowo. wiersz zachwyca. Pozdrawiam
serdecznie :)
Świetny!
Szczęścia w Nowym!