Umieram…
Jeden z wierszy napisanych przeze mnie kiedyś i wyrzucony do kosza.
Ciemny pokój…
Widzę świece…
Jestem sam…
Znowu płaczę.
Łzy przeradzają się w krzyk.
Krzyk błagający o pomoc.
Jednak nikt go nie słyszy.
Opadam na ziemie.
Spoglądam na płomień…
Jest blady…
Wyczerpany…
Mimo to wciąż gorący.
Parzy…
Leże i umieram.
Umieram z bólu.
I czekam…
Czekam aż ktoś zdmuchnie tę święcę
cierpienia
I zgasi ją już na zawsze.
Czy w ogóle można to komuś dedykować??? Chyba tylko takiemu kretynowi jak ja :( Zmęczony jestem już tym życiem. Więc dedykuje go sobie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.