Unicestwić ambicję.
Naćpana iluzja - przeklęta
wbija w zmysły, zanikające
dźwięki;
szepty niczym kameleon.
Słyszę jak drgają Jego powieki;
trzęsą usta w potrzasku czasu.
Z zastygłego szronu lodu
przemieniona w popiół,
jak wróg mój w nicość.
Wypijam alkohol ambicji końca
aby nie zerkał w me oczy
- płacząc.
Proszę o Niego.
W zardzewiałym dystansie dysząc.
Krople Jego potu połknąć.
Żyć wiecznie.
Mój oddech zdławię w klatce.
Zabić w myśli ambicję płaczu.
Kochać.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.