Upadły anioł
Nie potrafię dziś odnaleźć drogi ,
Ciernie oblekły me serce, coraz bardziej
zwężając uścisk,
Kładę się spać z myślą o nowym dniu,
Co dziś zepsuję? Co złamię i zniszczę?
Jestem imitacją człowieka,
Upadłym aniołem, któremu obcięto
skrzydła,
Nie potrafię się podnieść, sama zadając
sobie ból...
Samookaleczenie ze złamanych serc i
zdeptanych uczuć,
Moja marna egzystencja ogranicza się do
bezowocnych prób lotu...
Boże... powiedz, że potrafię kochać...
Zbierz rozsypane, pogubione w otchłani
czasu, pióra,
Sklej sokiem Twej miłości,
Ogrzej oddechem nadziei,
Dotykiem miłosierdzia spraw, by znów
zaczęły latać,
Aby upadły anioł podniósł się z owianych
chłodem obojętności kolan,
Wzbił w powietrze nasycone Twoim dobrem,
Nie zostawiając za sobą decymetrów
sześciennych zaufania, oddania i miłości,
Rozlanych na zimnym bruku niespełnienia,
Zerwij pętlę, która tak boleśnie ściska me
serce,
Ono z każdą kroplą traci wiarę w siebie,
Tak bardzo się boję, stojąc na krawędzi
dni...
Ty możesz wszystko, Boże mój,
Nawet upadłego anioła przywrócić do
życia...
Pomóż mu: Pomóż mnie...
Komentarze (3)
Bóg pomoże wtedy kiedy najmniej sie tego spodziewamy..
piekny pełen cierpienia i smutku ale tez nadziei....
bardzo głęboki wiersz, tyle emocji jest w nim ukrytych
"+" pozdrawiam