Urodziłam się
Urodziłam się w Warszawie
i prawda jest taka.
Rodzice bardzo się kochali,
mam brata bliźniaka.
Cieszyli się, że dwoje
i odmiennej płci.
Wiedzieli, że my nie z księżyca
i gdzie sekret tkwi.
Było przedszkole, szkoła,
wszystkie sakramenty.
Chwile pełne radości
ale i ... smutne momenty.
Sprzątanie gruzów wojennych,
odbudowa miasta.
Łzy radości, gdy patrzyliśmy,
jak nowe powstaje, jak się rozrasta.
Miłość, rodzina, praca
i własne dzieci.
One dorosły, mają swój świat,
my posiwieliśmy, czas szybko leci.
Dzisiaj, gdy się spotykamy,
spoglądamy na siebie.
Wspominamy przyjście na świat ... .
Będziemy w piekle, czy w niebie?
Komentarze (16)
Urodziłam się, czyli życiorys niedokończony. Niech
życie dalszy ciąg jeszcze długo dopisuje.
...wprowadziłaś nas w historię swojego życia...ładnie
to opisałaś...pozdrawiam :)
Było trochę nieba i piekła na ziemi jak to w życiu. I
pozostał czas, który daje możliwość wyboru
postępowania. Bardzo ładny wiersz. Pozdrawiam:)
....jeszcze tyle dni do opisania....pozdrawiam ciepło
liści szelestem z upalnego Śródmieścia....;-)))
Koleżance-Warszawiance chyba niebo przynależy,bo
piekło już tu było.
historia życia poezją pisana...wiersz dobry, miły w
odbiorze...pozdrawiam
"Będziemy w piekle, czy w niebie?" - zbyt wcześnie na
rachunek sumienia... a to, gdzie... cóż... pewnie
przyjdzie z pokorą przyjąć to, co zaproponują, wedle
zasług, może przywilejów a może jakiegoś niebiańskiego
klucza... kto wie? Trudno pisać autobiografię, Tobie -
udało się .
Piękne wspomnienia, fajnie mieć brata
bliźniaka.Pozdrawiam.
witaj staruszko, jesteś autentyczna.
twoja autobiografia wierszem spisana jest
interesująca, podobna do mojej.
życzę Ci zdrowia, kiedyś jak się spotkamy,
opowiemy sobie jak to na Ziemi pisaliśmy wiersze..
ozdrawiam serdecznie.
Moja kochana...dobrze że się urodziłaś, samo za ten
wiersz masz już niebo jak w banku, ale tych pośrednich
troszkę na przeczyszczenie bo czyściec po
drodze...masz świetne wspomnienia i zapracowałaś na
znacznie więcej jak inni, a piekło tym co teraz nam to
szykują co najgorsze. Fajnie opisujesz też swoją
rodzinkę i chwała też za to, a o takich dwóch co
księżyc... nie, lepiej nie kończę...wystarczy. Grunt
to rodzinka...a kto rodzinkę dobrą ma...powodzenia
Ładne wspomnienia, choć ciężko było jest co wspominać
... :)
....pamiętam te gruzy w Warszawie i zbieranie
makulatury na odbudowę....teraz mają co
sprzedawać...bardzo ładny wiersz...
dzięki twoim wersom poznałem twoje zycie...nie miałaś
lekko...czas rznie plątał chwile dziś wspominasz
dzieląc sie z nami swoim życiem...a gdzie będziemy
czas pokarze...pozdrawiam...
ja życzę abyśmy się w niebie spotkali i tam wszyscy
poznali hihi :)
Ładny wiersz:) takie reminiscencje z życia wzięte.
Ciekawie opisujesz, czytałam z przyjemnością. Do nieba
oczywiście!