Urodziny
Żonom pracoholików
Wino oddycha już drugą godzinę,
topi się wosk w słodkiej masie.
W lekkim ziewnięciu wykrzywiam minę,
odwracam zegar, by nie myśleć o czasie.
Powiekom już ciążą rzęsy wyczesane,
zbyt ciasny gorset kradnie powietrze.
Ze skóry sypią się fiołki zetlałe,
za chwilę język czerwień z ust zetrze.
W rytmie stukania paznokciem o stół,
w myślach odgrywam najgorszą z mych ról.
I obiecuję, że stanę się głucha,
o zamkniętych kwiaciarniach nie będę
słuchać.
A kiedy padniesz tu na kolana,
zegnę się w pół w śmiechu cała.
Nerwowe kroki, do drzwi pukanie.
- Kwiaciarnie zamknięte wszędzie, Kochanie.
Ważne spotkanie i korek na mieście.
- Wejdź proszę. Cieszę się, że już jesteś!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.