Urodziny mojego losu
Urodziłam się po południu
przed słońca zachodem,
w miesiącu kiedy
wszystko skute lodem,
dzieciństwo me krótkie
szybko co ból..poznałam
los za coś mnie ukarał
i taka zostałam,
do szkoły poszłam,
jako siedmiolatka,
ale szkoła to wytchnienie
to była gratka,
w dorosłe życie wstąpiłam
z miłością w sercu
co góry pokonuje,
szybko w łeb dostałam
i z tą drugą osobą koło siebie....
sama zostałam,
teraz włos już siwy,
życie mnie nie pieści,
nie umię zaufać..
tyle we mnie boleści,
może wiosna rozpromieni
mój smutek na twarzy,
może i mnie na starość,
jeszcze coś się wydarzy,
już nie narzekam,
i już nie płaczę,
co mi los przyniesie..
chyba to zobaczę.
Luba
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.