usłysz Ananke…
wybacz mi losie że ronię łzy
nad tym co teraz czyni ludzkość
za to że brat brata rzuca w pył
mojej duszy jest bardzo smutno
odpuść mi losie bolesny szloch
lecz już inaczej nie potrafię
gdy człowiek bliźniego zmienia w proch
proszę zamień mi serce w kamień
czemu z sarkazmem wciąż z życia kpisz
bezustannie myląc mu drogę
jaki pożytek wytłumacz mi
masz z tych decyzji swoich srogich
przed tobą musi korzyć się tłum
fortuną jesteś dla nielicznych
absolutnie nie ogarniam już
opatrzności sądów krytycznych
kiepski jest z ciebie życiowy szewc
jakże chodzić w tak ciasnych butach
człowiek w rozwoju wolność miał mieć
lecz to tylko kolejna złuda
a tyś jeno kpiną z życia jest
chciałbym wierzyć w ciebie Ananke
i wypełniać przeznaczenia sens
jednak musisz obejść się smakiem
czas już powiedzieć fuksowi nie
trzeba wziąć sprawy w swoje dłonie
głośno powiedzieć że ja tak chcę
nie dając życiu płynąć z prądem
Argo.
Komentarze (4)
Dzięki Mario? Marylo? ;)
Bardzo dobry wiersz
Pozdrawiam serdecznie :)
Dzięki serdeczne. :)
Głęboki I w punkt. Świat powinien umieć się zatrzymać
jak poeta i pomyśleć nad sobą