Uszka wigilijne
W szarym mroku tonie miasto,
wkrótce Boże Narodzenie,
rozwałkował wałek ciasto,
pora zadbać o nadzienie.
Wysuszone mokną grzyby,
są koźlarze, borowiki,
mróz kuchenne srebrzy szyby,
może trafią się rydzyki.
Jest kapusty pełen garnek,
bo urodzaj był ogromny,
wybierano głowy twarde,
wycinano wszystkie głąby.
Warto dodać też cebulę
wszechobecną w różnych smakach,
jakże magii świąt nie ulec,
czasem zdarzy się zapłakać.
Uszka, chociaż są malutkie,
łowią głosy z każdej strony,
nie przemówią głosem ludzkim,
bo je zalał barszcz czerwony.
Komentarze (23)
Kulinarnie :)
Cieszę się :)
Fatamorgana7: ten barszcz czerwony to pewnien symbol.
:) Trafnie to oczytałaś. :)
Dziś, gdy nasze 'uszka' słuchają wiadomości, to raczej
je krew zalewa ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Moje ulubiome danie.Pozdrawiam.
Bardzo ładnie. Czuje się święta.
zapachniało wigilią
Przyjemny wiersz pozdrawiam