Utracony spokój marzeń
Błogi spokój, jak miło, znów śnić na
jawie
Liczyć małe białe chmurki i leżeć na
trawie…
Wymykać się po cichu w swój świat
baśniowy
Czuć na swej twarzy ciepły deszcz majowy
Cisza, a w niej słychać tylko wyobraźni
dzwonki
Rozbudzone, grają lepiej niż leśne
skowronki
Strumyk marzeń wije się pomiędzy snami
Szepce mi do ucha, że jesteśmy
sami…
I nagle czyjś krzyk mi duszę okropnie
rozrywa
Budzi zmysły uśpione, ciszę, spokój
przerywa!
Nie czekając na mój odzew, cios za ciosem
pada
Wściekłe oczy sypią skry, płynie słów
gromada
Co upadnę, to znów wstaję, to mnie nie
pokona
Prędzej oddam niż ulegnę niż poniżona
skonam
Wszystko we mnie się buntuje, bunt mi sił
pomnaża
Rozum nagle się klaruje, mój gniew
obnaża
Nikt nie będzie burzył piękna, harmonii,
spokoju
Nikt nie może siać w mej duszy ziarna
niepokoju!
Nie zasłużyłam, niesprawiedliwość wokół
mnie wyrasta
Nie zawiniłam, czyjaś złość jak chwast mnie
dorasta
Ale jestem mocna, swoją godność do końca
zachowam
Burza odeszła, zaświeciło mi słońce –
wygrałam
I znów spokój, jak przyjemnie leżeć na
trawie
Obserwować chmury, marzyć, śnić na jawie
Lecz czuję jak chłodny wiatr mi w twarz
wciąż dmucha
Zaraz rozpęta się kolejna straszna
zawierucha!
Już nic nie będzie tak jak
dawniej…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.