Utrata
Kiedy fale się wznoszą nad brzeg oceanu,
Powietrze pachnie świeżo, wiatr we włosach
wieje,
Słychać przedziwne szumy, jakby łotr się
śmieje.
Jak gdyby łka parobek, co bez ziemi
łanu.
Jakiś dziwaczny człowiek, tuż zza
parawanu,
Słucha stłumionych dźwięków, zaraz
osłupieje.
Słyszy nieżywą żonę, po chwili
trzeźwieje.
Odparłszy to złudzenie zapłakał wśród
żalu.
Gdy piękno chwil ucieka, gdy nie ma
połowy,
Połowy, która kocha, która wie i czuje.
Pustka ogarnia serce, wdziera się do
głowy.
Tam szuka ukojenia, tam wnętrza
plądruje.
Wierci dziurę ta miłość, jej świat
kolorowy,
Który w moment poszarzał. Sensu mu brakuje.
Komentarze (1)
W pierwszym wersie dwukrotnie masz "się",
przeoczenie. Poza tym smutek w wierszu przewija się
wyraźnie, aż do bólu.