Uwolnienie
dla Uli
w powiciu pisklęta umysłu
w koników koniczynie
staro nowy
widzę psa
wylew uczuć na wracającego od tysiącleci
Pana
brzoza woła chmury i biel śniegu
w czerwcu
pająk światła w trawie
płatek śniegu
pod gniewem zieleń
grzejąca szklanka
ona trzyma ją na uwięzi - tą barwę
grzeje bo na mnie się nie rzuci
więc prowokuję jaskółkę
niebacznym słowem
bardzo bacznie
jaskółka weszła w kobietę
a potem wsiadła w samochód
i uciekła
wszystko jest we wszystkim
wszystko jest ciągłością
trochę to straszne jak W milczeniu owiec
odjeżdżać furgonetką w przyspieszonym
tempie
nie nie, to podróż ucieczka z domu
dla upośledzonych po paczki nad rzeką
paczki pełne gór, chmur, welonów...
podróż przedślubna
podróż poślubna
podróż przed życiem
po życiu
w życie
w sen
w...
jestem jakimś przekaźnikiem
ale znikąd donikąd
energii przepływem
granic zbawicielem
wielu miejsc weselem
wzmocnieniem
wszystko jest we wszystkim
wszystko jest ciągłością
zanikające ja
budzące się
pająk czuły i wrażliwy
i pająk mokry, chory, lądujący w dole
w pustkę swego zapadnięcia
ciągłość, opoka bez opoki
nowe uspokojenie po lekach
po operacjach ludzie
bredzą
ja rozumiałem przez to
utożsamienie z obcym Bogiem
zamieszkanie poza sobą
wyjście poza swój obłęd
w obiektywność mnie samego
pokątny sposób na przetrwanie
nie, odbiegłem za daleko od jaskółki
wszystko jest we wszystkim
wszystko jest ciągłością
i jaskółka czarna na korze brzozy
krawat na szyi nieboszczyka
łabędź na tle kopalni węgla
nie, jaskółka biała jak ręka Murzyniątka
na korze brzozy, na śniegu
to ja i ona - ciągłość
naprawdę z jej lotem
z pewnymi kolorami zachodu
z uśmiechami i walką reprezentantów
życia
paroma słowami, sytuacjami, gestami
trzymamy poza zanikiem, jeszcze długo
poza
naprawdę
z pięknem chwili przemiany ciągłości
gdy byłem mały chciałem prowadzić
samochód
nie myślałem że moja mama jest taka
piękna
chciałem rozmawiać z Bogiem jak równy z
równym
być tylko ciałem wśród języka ciał,
roześmianą nastolatką, jej chłopakiem w
niej
i teraz to się spełnia, pomagają mi
pamiętać
starzy przyjaciele, ciągłość, choć
spotkałem niepotrzebnie
pożeracza snów
jednak pajęczyna
porywają
naiwnym patosem, odblaskiem wieczności
w taniec
otwierają się, czynią swoim
ta iskra w nich
wraca, ucieka, osamotnia, oczyszcza
dlatego jesteś poetą
czuwasz, robisz szkice wdzięku
zjadacze snów tego nie mają
tylko snów czciciele i nosiciele
co śnią nieskończoność żądz, rozumu,
strachu
wolę przetrwania ma każdy element, nawet
miłość
ale to wieczny taniec gwiazd
iskro, niech cię nie zdusi anioł śmierci
doczesność
otwieramy ręce i ta co uderzyła się łebkiem
w szybę u babci
czarno biała niesiona chyba na pogrzeb z
tatą
budzi się i wzlatuje w błękitne niebo, do
innych jaskółek
jak nagle, jak pięknie, jak szczerze, jak
prosto
na zawsze
Komentarze (1)
Pięknie:)permutacja ukladanie zbioru i to nic innego
jak bardzo głębokie zrozumienie wiary Tak
cyt.!wszystko jest we wszystkim Metafory piskleta to
myśli pies trop jaskółka koniecznie na brzozie potem w
i..jest iskra energia ciągłość Przekaz jasnego
widzenia Bardzo dobra poezja zaczyn nowej poezji
przyszłości-Twoja oryginalna jako wizja dla
zrozumienia czym jest istnienie Masz talent nie
zmarnuj go szukaj dalej a wyobraźnia plastyczna
tworzy przed czytelnikiem obrazy czytelne Dziękuję za
przekaz Pozdrawiam serdecznie})