UZDROWIONY
Kiedy choroba, rzuciła mnie na drewniane
łoże,
a świadomość odpływa w otchłań bez
końca,
w mózgu moim wyświetliła się łąka i
kwitnące zboże,
lecz w obrazie tym panuje ciemność ,brak
jest słońca.
Więc po omacku błąkałem się ,szukając
drogi,
mijałem śpiące domy, wioski ,mijałem
śpiące jeziora
i nagle na pół nieprzytomny natknełem się
na damskie nogi.
Podniosłem głowę do góry i słyszę -
obudzić się pora.
Zmęczony ,zmarznięty uchylam oczy i oczom
nie wierze,
ja leżę w białej pościeli w swoim pokoju i
łóżku drewnianym.
Twarz ukochanej to świadomość ,która do
mnie wróciła
a jej szczera miłość pokazuje jak może
pomóc zakochanym.
Dzisiaj jestem wesoły i trzymam ją za
ręce,
całuje bo ją kocham w dożywotniej
podzięce.
Komentarze (1)
Czegoś tu nie rozumie kochasz zostawiasz no tak
zaczełam wiersze czytac od konca hahaha ,mimo
wszystko sa memu sercu bliskie .