walka z nim..
Niechętnie otwieram oczy, przekonana o
konieczności walki kolejnego dnia.
Przed oczyma znów ten moment, powracający
każdej godziny ze zdwojoną siłą.
Uczucie rozbicia rozdzierające serce na
pół, powodujące duszność zakrapianą
lękiem.
Piętno inności, niedające o sobie
zapomnieć.
Ciało naznaczone chorobą.
Niełatwa egzystencja, którą można pokochać,
za cenę życia.
Kompromis, ustępujący jakości.
Serce miotające się bez końca po linii
życia.
Coraz wyraźniej widać jej koniec.
A ja coraz bardziej nieobecna.
Codzienne myśli błądzą coraz dalej, drążą
coraz głębsze zakamarki duszy.
Umykają kontroli, rozgrzeszają czyny,
przebaczają, wspomnieniami karmią
rzeczywistość.
Odrzucając nieuchwytną przyszłość,
sugerują, że mój czas nastał.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.