Wazon (fraszka)
jaśminowy zapach wznosi się nad ziemią
całe serce moje okryte nadzieją
bo być może wreszcie wróciła z daleka
moja najpiękniejsza jedyna kobieta
słyszę kroki Twoje jesteś coraz bliżej
pragnę Cię utulić ależ ja tęskniłem
już na powitanie bukiet Ci kupiłem
a,że gapa ze mnie wazon zeń rozbiłem
teraz w pocie czoła szkło zbieram z
podłogi
uważają przy tym na me bose nogi
przecież zaraz będziesz cóż Ci podaruję
spieszę się by bukiet sklecić, ale ja nie
umię!
no i pięknie myślę wstydu co nie miara
na mej męskiej ręce wielka krwista
szrama
no bo w tym pośpiechu klęcząc na kolanie
oczekując przy tym na moje kochanie
zraniłem się szkłem przy mej nie
zdarności
siedzę oczekując mej lubej litości
weszła wreszcie jest..no i od progu
mówi do mnie czule "mój mały boroku"
"co się stało w rączkę co to za
stękanie?"
walczyłem z wazonem moje Ty kochanie
chciałem Cię przywitać z wazonu kwiatami
ale tak to bywa z nami niezdarami...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.