wiatr
"a liście fruwają fruwają bez końca" dla nich wszystkich przeszłych i rozrzuconych w proch ode mnie
wyjdę
nie wrócę
żegnaj
może znajdę moje człowieczeństwo
w kokonie egoizmu
podszyte strachem łzami i słowem
co rani
wiatr rzuca kolorowe liście
już nie cierpią nic nie ma wiatr i deszcz i
łzy płyną w jednym miłosnym uścisku po
wygiętej cierpieniem korze drzewa
nie ma nic
jestem tylko gałęzią tylko śpiewem
spróchniałą korą
nie wydaną nutą owocem który marzy już
tylko o świcie kiedy trąby i kolorowe
liście zleją się w jedno
kiedy wrócę
nie wiem może
los nie chce może ten jeszcze jeden wiatr
musi odejść
moim wstydem jest żyć z tymi korzeniami
wciąż w ziemi
moim wstydem jest wciąż patrzeć pod wiatr
prosto w oczy
i znosić ten jeszcze jeden krzyk
co dnia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.