Wiatr zboczuszek
Rozkochany w jesieni wierszem,
za jej artyzm, który się udziela,
za widowisko coraz śmielsze,
Doceniam jesień, gdyż umiera.
Deszcz za każdym razem zmywa,
coraz śmielej kolory listowia.
Zimny wiatr teraz częściej bywa.
Gdzie on się wcześniej chował?
Czyżby między kopcami gór,
wywijał lekkodusznie ósemki?
Ze szczytów tumany piór,
zrywając śpiewał piosenki?
Góralska skoczność się udziela.
Na wyżynach tańczy obertasa.
Niziny też z liści rozbiera,
zostawiając drzewa na golasa.
Jesienny wiatr to zboczuszek,
skłonny nawet i przewrócić.
Iglaste gałązki zgina jak kusze.
Chętny lasy i parki bałamucić
Lecz tylko na chwilę bo deszcze,
prysznic gałązkom zafundują.
Po nich zimowi już wieszcze:
szron i śnieg moralności przypilnują.
W białych piżamach i halkach,
gotowe do snu zimowe śpiochy.
Na łąkach i polach bieli woalka.
Po zimie z liści zostaną prochy.
Komentarze (22)
D(r)eszczowy ten wiatr... ale żeby zaraz *zboczuszek*
- no nie;)
Miłego dnia:-)
Dzrzewa jak śpią to im obojętne
Nawet jest to raczej oczywiste
Gdy się budzą - wtedy niepojete
Szybko wiosną obrastają w liście
Tak jakby je wiatr na śpiocha
pobierał w swej zuchwałości
Do samej wiosny wiatru radocha
Chyba że minus 30 wtedy wiatr pości
Uf sorki za błędy w pierwszej wersji proszę o
wybaczenie
Prawie erotyk hihi ;)
Dzrzewa jak śpią to im obojętne
To jest raczej oczywiste
Gdy się budzą wtedy niepojete
Szybko wiosną obrastają w liście
Taj jak by je wiatr na śpiocha
pobierał w swej zuchwałości
Do samej wiosny wiatru radocha
Chyba że minus 30 wtedy wiatr pości
czytałam z zainteresowaniem ładny wiersz z tym wiatrem
zboczuszkiem co rozbiera do naga :) pozdrawiam
Pozostaje mi podpisać się pod ireneo.
Pozdrawiam:)
Zabawnie spersonifikowana jesień z jej nieokiełzanymi
żywiołami ułożyła się w sensowne opowiadanie.
Metafory trafnie je ożywiają i trącają wyobraźnie.
Dobrze się czyta:)