Widzisz mnie?
dla mojego chorego urojenia...
Widzisz mnie?
nie ma już mnie
zabrali Ci mnie
pamietasz mnie?
tak bardzo zapomnieć chcesz
mówisz ze to tylko moj paranoiczny świat
tyle lat w kłamstwie?Tak!
Widzisz mnie?
Mówiles "Tak pieknie śmieją Ci sie oczy.
Prosze niech to nigdy się nie kończy!"
Kilka znowu pustych dni bez Ciebie...
Bez tych chwil w naszym wymyślonym chorym
niebie
znów jestes!
znów spotkalam Ciebie!
Wiedzialam że wrócisz
Wiedzialam że mogłam być sobą ...
radość,szczęście,milość?
prawie jak sen?
sen!ale obudziliśmy się...
Gdzie jestes?
nie istniejesz?
Nie ma Cie?
Widzisz mnie?
Nie.Przeciez to ja bylam tylko snem
w Twojej chorej urojonej wyobraźni
krzyczysz"Ona istnieje!Widze ją!Kocham!
Nasza miłość wykracza poza ciało!"
i właśnie zapinają Twój piękny biały
kaftan...
mówią "a mogłeś wyzdrowieć...daj sobie
pomóc
ona nie istnieje jej nie ma
to tylko Twoja wyobraźnia
daj sobie pomóc"
dziś?za głosno krzyczałes
za to kara...
kaftan...
a Ty?
nie wierzysz?
Widzisz mnie?
czujesz moj dotyk
mój delikatny pocałunek
na ustach potem na skroni na spokojny sen
po tabletkach...
rozmawiasz ze mną szeptem
bardzo cicho
przerywasz.
"niech nikt nas nie słyszy"
Widzisz mnie?
...którego nigdy nie zobaczycie wy..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.