Wieczne cierpienie
Każdy blask światła
Razi me oczy
Oślepia mój wzrok
Każdy promień ciepła
Parzy me ciało
Jasność?
Ona przeraża moje serce
Przed nią odczuwam nie dający sie opisać
lęk
A ja?
Ja przyzwyczajona do cierpienia
Nauczyłam się przyjmować tylko ból
Nie potrafię przyjąć szczęscia
Strach przed nim we mnie jest
Że zaraz je utracę
I bedzie na mnie czekać tylko śmierć
Zatracam się w bólu
Zatracam się we łzach
Codziennie się w nich topie
A wieczorem..
Wieczorem nożem zadaje sobie rany na mym
zaniedbanym ciele
By ulzyć swym mękom
Pogrążona w niedosycie miłości
Czekam,aż nadejdzie jutro
I może jutro?
Może jutro zadam memu życiu kres...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.