WIECZÓR W USTRONIU
Od gór idzie zmrok,
okrył już zbocza,
wsącza się w kotliny,
zuchwale skrada do okien.
Siedzę przy stoliku,
chybotliwy blask świecy
przywołał twoją twarz,
patrzę z nutką nostalgii.
Na papierowej serwetce
kreślę bezwolnie koła,
brak mi pomysłu -
nie urodzi się wiersz.
Czantoria wzywa światłem
- jutro tam pójdę,
chcę zmierzyć się,
ze swoimi myślami.
Komentarze (6)
przeczytałem z przyjemnościa
Piękny wiersz,wracają wspomnienia
Tak lekko i ładnie powstał wiersz.
Pozdrowienia:)
Piękna przyroda sprzyja rozmyślaniom :)
ooo... ale ładnie, biały a tak lekko się czyta
no i na biało poleciał autor
nawet przyzwoicie