Wieczorem
Gdy całe światło zgaśnie,
Miasto wśród sennie unoszącego się
powietrza uśnie,
Gdy mróz ostatnie okno swą białą szatą
okryje,
Wstaje Pani.
Pani okrąża miasto,
Zagląda do okien i poprawia nieświadomym
niczego, smacznie śpiącym ludziom
kołdry.
Gdy zadowolona, niekiedy wejdzie i radość w
domu zapanuje.
Tu i ówdzie pranie osuszy, tu samochód
wyczyści.
A gdy wstanie słonko i swym blaskiem miasto
oplącze,
Pani pędzi do schodów,
Schodów , których nie ma.
Dziękuję.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.