Wieczorna ofiara
Natchnieniu,które do mnie przypłyneło po pół rocznej przerwie.
Ofiarujesz sny moim oczom błękitnym
wieczornych słów szeptem złotego
księżyca
przemieniasz wpuszczając przez okno
gwiazdy
w pocałunki które płoną na powiek
krynicach
wieczór płynie łódką z kasztanowych
liści
w odbiciu swym odnalazł spełnienie
pokierował mnie melodią w twoją stronę
w której szumie odnalazłem słodkie
ukojenie
przygranął świerszcze przemoknięte rosa
które pragnęły zagrać miłosną sonatę
na swych skrzydłach zbierając wonne
marzenia
otoczą cie muzyki leśnej uwodzącym zapachem
Komentarze (1)
Tu jest pomyłka chyba. Wiersz śliczny.