Więdnąc
pomaluję usta
cierpką czerwienią wiśni
żeby mogły zakwitać
białym kwiatem na wiosnę
czas rzęzi przesuwając wskazówki
ja czekam
z wiśniami
tylko czasem płaczę
pokrywając łzy
kolejną warstwą chemicznych bzdur
sprzedawanych bez recepty
w najbliższym supermarkecie
mogę znowu
zaciskać tryskające sokiem usta
dmuchać w oczy suszarką
tak
jestem silna
z kolejną porcją białych otoczaków
wciskanych codziennie
do przełyku
i będę malować usta
aż nie przestaną zakwitać
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.