wiedźma
Miała przepastny tygielek na czarów wymiar
w sam raz.
I kulę magiczną, i miotłę, i starą kuchenkę
na gaz.
Czarować umiała niezgorzej- polityk
zazdrościć jej mógł
(ten znany- z telewizora, co głupstwa bez
tołku plótł).
Umiała upichcic eliksir dla jednej osoby
lub dwóch,
na gwałt podgrzać go w mikrofali, nim
chętny przestąpił jej próg.
W lodówce chłodziła napoje niezbędne do
mikstur i brej,
każdy w miasteczku powiadał, że laska z tej
wiedźmy, że hej!
A wiedźma, jak wiedźma- niezgorsza i
łebskie babsko jak trza.
Czarować umiała na tempo i drapichrusta, i
lwa.
A zwłaszcza salonowego, co zdarty ciut
nosił wciąż frak,
i jeszcze psa na kobitki, jak czary, to
czary- a jak!
Jej babka szacowna też miała ten sam dobrej
wiedźmy węch, nos...
I zawsze jej powtarzała wiedźmową zasadę na
głos:
Pamiętaj, moce nieziemskie mieć będziesz
ogromne, lecz bacz,
by nigdy się nie zadurzyć, bo przyjdzie ci
z łba włosy rwać.
Słuchała jej wnusia z uwagą, przysięgę
złożyła jej też,
że nigdy, przenigdy z miłości nie będzie
lać gorzkich łez.
I było, jak obiecała- jej serce się stało
jak głaz
do czasu, gdy znalazł się wiedźmin
przystojny- dla wiedźmy w sam raz!
Podjechał na parking Audicą tak śliczną, że
aż brakło słów,
a wszyscy mu w pas się kłaniali i czapki
ściągali ze łbów.
Wiedźminka łypnęła już okiem- ach, rocznik
niekiepski i stan!
I dziwny traf, chociaz bokiem, lecz utkwił
jej w duszy ten pan.
Ukłonił się czarownicy czarownie jak tylko
się da
i drzwiczki otworzył do fury: No wlazuj
szybciutko, Madamme!
Spuściła oczęta wiedźminka, a pąs na
policzkach jej kwitł,
a talent do zaklinania, jak lodu sopelek
gdzieś nikł.
Nie powiem, co było dalej, ni jaki historii
The End,
lecz pointa się sama nasuwa: od czarów
silniejszy jest trend!
I czarownica najlepsza nie oprze się, gdy
kusi szpan,
ewentualnie się trafi nad wyraz przystojny-
cool Pan!
:))
Komentarze (1)
zgrabnie napisana historyjka rymowana... ciekawie
ujęty problem. bardzo mi się spodobał ten wiersz...
pozdrawiam :)