wielki bój
koniec świata zbliża się
sił brak mi by pędzić tak
by od rana aż po zmierzch
maksymalną formę mieć
padam z nóg lecz duch wciąż walczy
byle z tarczą, nie na tarczy
zakończyć ten wielki bój
strój szamocze się wciąż w pędzie
pośpiech był i jest i będzie
aż do chwili, gdy wieczorem
zwolni czas, pobiegnie torem
nieco innym, spokojniejszym,
rozśpiewanym, przyjemniejszym
wtedy będzie śpiew i będzie maj
wtedy będzie zmierzch, potem... Ty w moich
snach...
Warszawa, 26.05.2008
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.