***
***
Wyciągasz do mnie rękę
gdy leżę na sole pokrojony
dniem...
byłem kawałkiem mięsa
obok beczek kiszonej kapusty
i butelek po wódce.
teraz mogę stanąć
w blasku tego,nie
oblicza ale wyłącznie odczucia
swędzącego
gdzieś pod płucem
jak żleprzycerowana skarpeta.
znowu w kupie pod stołem
jestem,
jakaś dłoń się zbliża.
uratowany kolejny raz
mogę oddychać
powietrzem spod skrzydeł motyla
a nie zgniła kapusta.
koniec z nią
....żyję już już.....
Komentarze (3)
Interesujacy wiersz spod znaku mlodych gniewnych, ale
literowki psuja efekt. Wiecej szacunku dla
czytelnikow, prosze.
piękno i prostota w jednym miejscu.... to mi się
podoba... mimo literówek i drobnych błędów...
pozdrawiam
"oddychać powietrzem spod skrzydeł motyla"... lotna
myśl, pozdrawiam
parole