+++
---Markowi---
Zawsze tęskniłam do cmentarnych świec,
zupełnie nie wiem dlaczego?
Zawsze chciałam między nimi biec
i odnaleźć demona swego.
Przechadzać się z nim boso
niczym po swym królestwie.
Znikać razem z rosą,
pogrążyć się w swoim jestestwie.
Mój piękny demon ukryty w studni,
zaś ja uśpiona w marmurowej dziurze.
Czekamy razem aż miną dni,
by znów spotkać się przy murze.
Słodkie masz usta mój demonie,
kiedy wypijesz ludzką krew.
Przychodzisz we śnie do mnie,
aby obudzić we mnie wilka zew...
Jednak mnie uszczęśliwić nie chcesz,
pozostawiasz wciąż przy życiu.
I tylko jesteś jak wesz,
spijasz mą krew w ukryciu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.