***
Rosa wysapana świtem
obwiązuje traw końce,
skrapla się ranek na oknie,
dzień wyświetla mi się w klorze,
i żeby nie chmury widać było by słońce.
Nie wrócisz mi z ziemi,
nie wydźwigną cię moje prośby.
Zgniecione piachem obietnice
wyszeptują ból szarym cieniem.
W studni odbija się światło cudze,
którego nie znam i nie rozumiem.
Ile czasu jeszcze nazwę czas czekaniem,
sycząc nocami „pozostań!”?
Zawieszona na gwoździu wspomnienia
tańczę świtem bosa.
Nie wrócisz mi z ziemi!
I gdyby ktoś mógł mnie w nią zmienić,
zsypałabym się do Twych martwych kolan
czekając już z Tobą
niemej rosy,
co zliże z nas chłód słowa:
„kocham!”.
Komentarze (1)
Miłość nie kończy się po śmierci człowieka ..wiersz o
cierpieniu ,którego nie można uciszyć trzeba je
przeżyć codziennie od nowa zanim czas złagodzi ból
.Niebanalne metafory ,ciekawy wiersz
wkradło Ci się parę literówek