W
Paryż, Paryż bez Ciebie
jest tylko jeszcze jednym, smutnym,
wyludnionym, wschodnioeuropejskim
miastem,
jak Wieluń, Warszawa czy Władywostok.
To nie będzie wiersz, to list,
wyznanie, wyzwanie, wołanie, włóczęga,
walka, wyjście na ring —
jednym słowem wszystko na "w";
jak Weda, jak wielkość, jak wielki brak,
jak vestibulum vaginae, woda, wino,
wódka
i wygnanie z kolejnej ojczyzny
wykolejeńców wtopionych w widnokrąg,
w wielki pejzaż, wschód i zachód
tego miasta wytatuowanego na skórze
(na imię zawsze będziesz miała Wschód),
jak wyścig z czasem, jak wola
wygranej, a nie ma wrogów
wartych...
Jak wyjść z Ciebie: opuścić jakieś
miejsce,
zwykle udając się dokądś, w jakimś celu.
Wyjść z domu. Wyjść na spacer. Wyjść po
zakupy.
Wyjść do miasta. Wyjść naprzeciw kogoś.
Wyjść na wolność i widzieć Ciebie.
I nie móc wyjść z podziwu, z osłupienia,
ze zdumienia, nie móc się nadziwić
Twojej miłości. Twojej skórze, włosom,
rzęsom, oczom, piersiom, udom, zapachowi
podróży do Ciebie i w Ciebie.
I coś wychodzi na jaw, na światło
dzienne,
przestaje być tajemnicą, staje się
znane,
zostaje ujawnione, wychodzi obronną
ręką,
krzykiem, bez szwanku, bez skazy, piękne
jak Twoja bliskość i Twoje oddalenie.
Jak wyjść z Ciebie, zacząć grę,
rozgrywkę,
kładąc najważniejszą kartę; wyjść w damę
karo,
wziąć początek, wywieść się skądś,
robić dla Ciebie wszystko, ale
żebyś nie była wszystkim.
I jak wyjść z Ciebie nie wychodząc
nigdy,
być zawsze w Tobie i zawsze odchodzić
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.