Wiersz dla Lva
Ty wzgardziłeś mą miłością
do cyganki wracasz stale
a ja jestem "femme fatale"
pożałujesz jeszcze srodze
że stanąłeś na mej drodze
gwiazdy na me rozkazanie
księżyc na skinienie stanie
mi wystarczy zagiąć palec
bo ja jestem "femme fatale"
biedny będziesz moją mocą
zadrwią z ciebie i odtrącą
gdzie skierujesz swe spojrzenie
wszędzie ujrzysz zniechęcenie
tam gdzie stąpniesz choćby krokiem
będą patrzeć krzywym okiem
choćby miłość cię spalała
nie zaznasz ochłody ciała
a gdy mroźny wiatr zawieje
nikt cię nigdzie nie ogrzeje
nie proś mnie o przebaczenie
to już twoje przeznaczenie
staniesz jeszcze u mych drzwi
jak w moim śnie
prosić i błagać:
-"Les mi lamento, perdoname".
Lecz ja nie wybaczam
co to, to nie.
Komentarze (17)
Zapewne to miał być sarkazm z domieszką ironii -
wyszło leciutkie QUI pro QUO, jak stado słoni - trąbią
dystychy, na chwałę Kryhy - mujer insoportable, por
favor.
klimat wiersza robi wrazenie...nad tym wybaczaniem bym
sie jednak zastanowiła.....pozdrawiam