Wierzę...
Codziennie zdajemy egzamin na spokój,
cierpliwość zbyt wiele ma raniących
kantów,
w rygor dnia wtłoczona, buntuje się
czasem
a więc trzeba nabrać zdrowego dystansu
do trosk, które rządzą lawą nazbyt
wściekłą,
tworząc krater w duszy, po horyzont,
wielki.
Chcąc przetrwać, próbuję, znaleźć tajne
przejście
do krainy ciepła, gdzie światła kropelki
pozwolą mi dojrzeć pogodne przestrzenie,
miły uśmiech w lustrze nieznanego jutra,
rozpłynąć się w barwach, przyjąć je na
własność.
Patrzeć, jak czas złote promienie
rozrzuca.
Przecież podświadomie zawsze wierzę w jutro
pełne zawirowań, barw na progu świtu,
rumieńców, gdy słońce spać się w wieczór
kładzie,
a gwiazdy sny raczą słodyczą fluidów.
Komentarze (16)
Zadumałem się czytając Twój wiersz... Dziękuję Ci, za
tą piękną zadumę płynącą z Twojego prawdziwego WIERSZA
+!